Camp Nou – stadion zawsze nowy

To było jedyne miejsce, gdzie za rządów generała Franco mówiło się po katalońsku. Dziś na karnet uprawniający do wejścia na stadion czeka się nawet 10 lat. Wkrótce jego fasada będzie stanowić największy telebim świata. Za kilka lat barceloński Camp Nou będzie największą świątynią futbolu.

Mieści prawie 100 tysięcy osób i jest największym stadionem w Europie. Teraz czeka go przebudowa, by mógł konkurować z supernowoczesnymi obiektami. Jak się ogląda mecz ze 120. rzędu, 60 metrów nad boiskiem? – już za kilka lat będzie to można sprawdzić w Barcelonie.

Potrzeba nowego stadionu

W latach pięćdziesiątych minionego wieku Barcelona grała na Les Corts. Stadion był ciągle rozbudowywany, ale popularność klubu rosła szybciej od niego. Już w trakcie ostatniej modernizacji okazało się, że planowane 60 tysięcy to za mało. Wtedy zapadła decyzja o budowie nowego obiektu. Określano go jako Camp Nou, czyli „nowy stadion”. Wszyscy wiedzieli, o który chodzi – w końcu ile gigantów na 93 tysiące widzów powstawało wtedy w Europie? Rozmach inwestycji kosztował Barcelonę bardzo dużo. Klub przez lata spłacał długi. Niestety, taka była cena rywalizacji z wielkim Realem Madryt, na którego stadionie zasiadało nawet 120 tysięcy widzów.

Pierwszy mecz na Camp Nou „Barca” zagrała w 1957 roku z… reprezentacją Warszawy. W ciągu kolejnego pół wieku na stadionie odbyło się więcej wielkich imprez niż na jakimkolwiek innym obiekcie: finał Pucharu Miast Targowych (dziś Puchar UEFA), dwa finały Ligi Mistrzów i finał olimpiady w 1992, w którym Polska uległa Hiszpanii 2:3. Dla Katalończyków najważniejszy był jednak finał Pucharu Zdobywców Pucharów w 1982 roku. Ich stadion pomieścił prawie 100 tysięcy, a wygrana 1:0 nad belgijskim Standardem Liège przypieczętowała jedyny w historii puchar, jaki Barcelona wygrała na swoim stadionie. Dwa tygodnie później na Camp Nou odbył się mecz otwarcia mistrzostw świata.

Historię obiektu piszą też kibice. W czasie rządów generałaFranco Camp Nou był jedynym miejscem, gdzie Katalończycy bezkarnie mogli mówić w ojczystym języku. Dziś trudno znaleźć na trybunach hiszpańskie flagi, które dla wielu są symbolem Realu – ulubionego klubu dyktatora z Madrytu. Za to przed sparingiem z włoskim AC Milan w 2004 roku Barcelona rozwinęła największą flagę, jaka kiedykolwiek pojawiła się na stadionie piłkarskim. Oczywiście, nie była to flaga klubu, tylko autonomicznego regionu. Nie bez powodu kibice „Barcy” nazywają drużynę „Dumą Katalonii”, a na jednej z trybun Camp Nou widnieje napis „więcej niż klub”.

40 tysięcy wolnych miejsc

Barcelona na całym świecie uznawana jest za fenomen – to jedyny z wielkich klubów, który nie czerpie zysków z reklam na koszulkach. Jest też największym zespołem świata, którego współwłaścicielami się kibice. Wykupienie członkostwa za około 140 euro rocznie uprawnia do głosowania w najważniejszych dla klubu sprawach i ułatwia wejście na stadion. To właśnie kibice w głosowaniu w 2000 roku zdecydowali, że stadion oficjalnie zmieni nazwę z Estadi del FC Barcelona na Camp Nou.

Dla osób, które nie są członkami (tak zwanych culos), bramy Camp Nou otwierają się rzadko. Klub oddaje posiadaczom karnetów ponad 86 tysięcy miejsc. Zresztą gwarancji otrzymania wejściówki nie daje nawet wykupienie członkostwa. Liczba culos stale rośnie. Obecnie dochodzi do 170 tysięcy. Klub nie podaje oficjalnie, jak długa jest lista chcących posiadać karnet, lecz podobno na abonament trzeba czekać nawet dziesięć lat.

Mimo to na każdym meczu jest średnio 30 tysięcy, a czasem nawet 40 tysięcy pustych miejsc. Szczęśliwcy z karnetami nie chodzą na wszystkie spotkania. Klub próbuje temu zaradzić, prosząc nieobecnych, by przekazywali swoje wejściówki innym. Jak można było przypuszczać, apele nie spotykają się z dużym odzewem. Dlatego władze klubu zamierzają wprowadzić system, który znacznie ułatwi dystrybucję biletów.

Stadion w łuskach

W latach siedemdziesiątych XX stulecia Camp Nou mieścił nawet 120 tysięcy widzów. Po zaostrzeniu przepisów bezpieczeństwa pojemność spadła poniżej 100 tysięcy. Obecnie wynosi 98 772. Legendarny stadion jest przestarzały, dlatego klub, by przewyższyć supernowoczesne stadiony z Monachium czy Arlington, inwestuje. Od pięciu lat trwa największa na świecie operacja wymiany wszystkich krzesełek.

W 2007 klub ogłosił konkurs na modernizację stadionu. Podstawowe założenia to powiększenie trybun o około 10 tysięcy i całkowite zadaszenie obiektu. Do rywalizacji stanęli najwięksi architekci. Zwyciężył sir Norman Foster, autor koncepcji nowego Wembley. Zaplanował pokrycie całego stadionu łuskami w barwach Barcelony i Katalonii. W nocy będzie można na nich wyświetlać obrazy, dzięki czemu Camp Nou stanie się największym telebimem świata.

W 2008 prezes holenderskiego Feyenoordu Rotterdam ogłosił, że zamierza zbudować stadion „większy od największego w Europie”. Co prawda wielkie plany pokrzyżował brak środków, jednak Barcelona, nie chcąc ryzykować, zleciła brytyjskim architektom, by spróbowali dodać do planowanych 106 tysięcy kolejne 10 tysięcy. Jeśli zmiany zostaną wprowadzone, kultowy Camp Nou stanie się największym stadionem świata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *